Biscotti zwane także Cantucci lub cantuccini, to tradycyjne włoskie ciasteczka.
Zawierają dużą ilość grubo siekanych migdałów i piecze się je dwukrotnie.
Przepis na cantucci przedstawiłam już Tutaj, a dziś przedstawiam troszkę inną wersję, tych wspaniałości.
Ciasteczka te mają same zalety, są słodkie, ale nie za bardzo, można je zrobić z różnymi dodatkami, no i co najważniejsze można je długo przechowywać, dlatego od razu zachęcam do zrobienia z podwójnej porcji.
Idealne do kawy, albo wina zamoczone na kilka sekund rozpływają się w ustach.
Dzisiejszy przepis znalazłam na Moje wypieki i gorąco polecam.
składniki:
- 1 duże jajko
- 90g drobnego cukru
- 1 szklanka mąki pszennej
- ½ łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 100g całych, posiekanych migdałów
- 70g drobno posiekanej suszonej moreli (dałam rodzynki)
wykonanie:
Jajko z cukrem ubić mikserem (nie dzielić na białko i żółtko).
Dodać ekstrakt, mąkę wymieszaną z proszkiem, migdały, morelę (u mnie rodzynki), wymieszać.
Obsypać dłonie mąką i z masy uformować podłużny chlebek o długości ok 20 cm.
Blaszkę oprószyć mąką i ułożyć na niej wałeczek ciasta (ciasto będzie klejące).
Piec w temperaturze 175'C przez 25 minut, aż będzie złotobrązowe i twardsze.
Wyjąć i ostudzić.
Po wystudzeniu pokroić ciasto nożem z ząbkami (piłą) na 1 cm plasterki, najlepiej na ukos.
Ułożyć wszystkie na blaszce (poziomo) i podpiekać, aż wyschną i zrobią się chrupiące, przez około 15 minut w temperaturze 180'C, w połowie pieczenia odwrócić ciastka na drugą stronę.
Wychodzi około 15 szt biscotti, które można długo przechowywać w szczelnym pojemniku :)
Smacznego!!!
12 komentarzy:
zupełnie mi nie znane. ale lubię bardzo poznawać nowe kulinarne rarytasy;)
Pysznie się prezentują! Robiłam całkiem niedawno biscotti z migdałami i morelką:)
Pozdrawiam:)
Ślicznie wyglądają! Tyle już razy miałam ochotę je zrobić, może tym razem w końcu się uda - skutecznie przekonujesz:)
Pozdrowienia serdeczne!
Cantuccini kojarzą mi się z pewnymi pysznymi ciasteczkami, które jadłam swego czasu w Anglii. Chętnie je przygotuję... w swoim czasie. A póki co chętnie popatrzę na Twoje. :)
Pozdrawiam!
właśnie wczoraj mówiłam Mamie o biscotti. nigdy jeszcze nie jedliśmy tych ciasteczek i obiecałam, że je upiekę. a dziś przychodzę do Ciebie i jest cudny przepis, to ja go sobie zapiszę.
świetne! z rodzynkami muszą być przepyszne :)
zapisze sobie, muszę je w końcu wypróbować, bo uwielbiam włoskie smaki, a takich jeszcze nigdy nie jadłam;D
Uwielbiam biscotti moczone w vin santo. Piekę je jesienno-zimową porą, ale przy takiej pogodzie zjadłabym teraz cały talerz.
ja mam biscotti zapisane i czekaja na swoją kolej ;)
Te ciasteczka kojarzą mi się tylko i wyłącznie ze świętami BN. Wyglądają pięknie i są takie... Hm... Niecodzienne. Pozdrawiam!
dziękuję za miłe komentarze i gorąco zachęcam do wypróbowania :)
Uwielbiam biscotti. Gdybym mogla porwac kilka sztuk z monitora nie wahalabym sie ani chwili :)
Prześlij komentarz