Nie jestem wielbicielką robienia pączków, jednak ich jedzenia to już tak. Mój mąż z nas wszystkich najbardziej lubi domowe pączki (czego po nim nie widać:) i dlatego wziął na siebie najmniej wdzięczną czynność, czyli smażenie. Od czasu gdy znalazłam przepis, który podam poniżej, pączki robiliśmy już dwukrotnie, ponieważ moja część zadania ogranicza się do minimum.
Pączki z automatu to sama przyjemność, mało pracy, wdzięczne ciasto do wycinania i widok męża przy garach bezcenny. Nie zapominajmy jeszcze o smaku, pączki nie chłoną tłuszczu, są puszyste i bardzo smaczne. Jeśli nie macie maszyny do chleba nie przejmujcie się, pączki da się zrobić bez jej udziału, wtedy wyrabiamy w tradycyjny sposób.
Przepis znalazłam na bardzo fajnym blogu u Izabeli, a jest to przepis Tatter z forum CinCin.
składniki:
- 150ml letniej wody
- 310ml letniego mleka
- 2 duże jajka
- 900g mąki pszennej (dałam więcej1kg)
- 100g cukru
- 100g roztopionego masła
- 2 łyżeczki soli (dla mnie wystarczy mniej, dałam 1 łyżeczkę)
- 2 łyżeczki suszonych drożdży (dałam 50g świeżych)
dodatkowo:
- olej do smażenia
- marmolada lub inne dodatki do nadziewania
- cukier puder do posypania
wykonanie:
Wszystkie składniki na ciasto wsypać do maszyny, wg instrukcji producenta, u mnie w kolejności:
płynne, sypkie i drożdże. Jeśli używacie drożdży świeżych, należy zrobić z nich rozczyn: drożdże wymieszać z łyżeczką cukru, odrobiną mąki i zalać odrobiną letniego mleka.
Włączyć program bez pieczenia i po zarobieniu ciasta pozostawić do wyrośnięcia.
Gdy ciasto podwoi swoją objętość należy je podzielić na 2 części i na podsypanym mąką blacie rozwałkować na grubość około 1 i ½ cm.
Wycinać krążki o średnicy 7-8 cm (używałam szklanki) i układać na naoliwionej blaszce.
Przykryć ściereczką i ponownie zostawić do wyrośnięcia.
Rozgrzać olej do temperatury około 180'C. Nie może być za gorący, ponieważ pączki za szybko się rumienią, a ciasto w środku może być niedosmażone. Temperaturę tłuszczu sprawdzić można wrzucając kawałek ciasta, jeśli wypłynie powoli i zacznie się delikatnie smażyć – tzn że jest dobrze.
Smażyć z dwóch stron na złoty kolor. Pierwszego pączka najlepiej sprawdzić poprzez rozkrojenie.
Gdy pączki przestygną nadziewać i posypać cukrem pudrem.
Smacznego!!
Pączki, pączki
27 komentarzy:
MMMhhhmm brzmi pysznie, ale co z "boczkami" po tych pączkach :(
Paczki pyszne..ale...ale..czy Twoj maz znow musial isc na dwor by zrobic zdjecie? :)
Paczki pyszne..ale...ale..czy Twoj maz znow musial isc na dwor by zrobic zdjecie? :)
Wyglądają mega apetycznie:)
Piękne. Z przepisową obrączką:)
Jakie ładne pączusie!:)
U mnie wszyscy zajadają się pączkami, ale od brudnej roboty to jestem, niestety, tylko ja.
Dobrze masz, taki podział pracy i mnie by odpowiadał:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Sa piekne,ale ciekawi mnie czy na dwoch jajkach sa jeszcze nastepnego dnia swieze,czy trzeba odgrzewac....
Pączusie jak malowane! ja niestety też nie przepadam za ich smażeniem-mam wrażenie,że cała kąpię się w tłuszczu. Za to Twój jeden bym chętnie skradła - cha,cha!
Maszyny nie mam...
Serdeczności!
jak to fajnie brzmi.. pączki z automatu.. ;-)
wspaniale!!! wygladaja slicznie i niesamowicie apetycznie, az chce mi sie siegnac po takie pysznosci:)
Madziu, szczesciara z Ciebie! Taki maz Ci sie trafil, no no... Nie dosc, ze paczki smazy, to jeszcze po nim nie widac, ze je pozniej zajada :)) Swoja droga paczusie piekne i po raz kolejny gratuluje mezowi :)
Buziaczki :)
jak z maszyny, to zapisuję przepis. uwielbiam takie udogodnienia w kuchni :)
I naprawdę Twój mąż je usmażył? :) Szacuneczek, są przepiękne.
szkoda, że u mnie nie ma chętnych do smażenia bo tego nie cierpię... ale chyba zbliża się również czas na mnie i wkrótce zabiorę się za karnawałowe wypieki :)
z maszyny?
wyglądają bardzo ładnie. takie pulchniutkie, drożdżowe rarytasy.
apetyczne pączusie;) a skoro pieczone wspólnie tym bardziej muszą smakować;)
piękne są! poczęstuję się jednym, zgoda? :)
co do pytań to tak owszem "boczki" po pączkach mogą być problemem, ale tu mogę zalecić tylko umiar :) ale po sobie wiem, że z tym może być ciężko
mąż owszem znowu wychodził na balkon, ale tym razem sama się też poświęciłam i tez fociłam na balkonie, ale teraz to już nie takie poświęcenie, jak wieje prawie wiosenny wiaterek :)
pączki drugiego dnia nie są już tak smaczne jak pierwszego, jednak na tyle dobre, że zajadaliśmy tymi, które się ostały, aż się uszy trzęsły :)
mąż dziękuje za wyrazy uznania :) smażył, aż miło było popatrzeć :)
bardzo dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa :)
Kurka, jeść to i ja je lubię..ale to przygotowanie! Nie ma szans na razie. :-) Pozdrowienia dla męża! Swojemu zaraz ten wpis pokażę. :-)
Domowe i koniecznie jeszcze na ciepło - i jestem w niebie! Mogę do Was wpaść na te pączki, skoro z automatu, to nastaw maszynę, a ja się ubieram:) Pomogę zjeść, obiecuję:P
Domowe pączki jeszcze przede mną, ale te Twoje wyglądają tak zachęcająco, że nie mogę doczekać się wręcz mojej własnej w tym temacie próby. :)
Pozdrawiam!
Mniam, przepysznie wygląda..
Madziu, brawa dla Twojego męża za to smażenie! efekt - zachwyca :)
Takie szybkie pączki są jak wybawienie! :-) U mnie też je się z pudrem. Uścisk!
Jakie ładne, puszyste pąkale:)) Zjadłabym takiego okrągłego :)
Tęsknię za Tłustym Czwartkiem... :(
Pączusia chcę!
Prześlij komentarz