Zachciało mi się smaków dzieciństwa
i chociaż buchty goszczą u mnie często, to cały czas chodziły za
mną buchty mojej cioci Magdy. Ciocia robiła buchtów nieskończone
ilości (przynajmniej tak mi się wtedy wydawało) i chociaż sama
miała w domu dużą gromadkę chętnych, to i dla nas zawsze
wystarczyło. Jeśli dobrze pamiętam, a było to z 20 lat temu, to
nawet latem ciocia odpalała piec na węgiel i buchty rosły jak
szalone, a my z siostrą głodne po kilkugodzinnym pobycie na
pobliskim basenie zajadałyśmy się, aż nam się uszy trzęsły.
Tak się rozmarzyłam, że postanowiłam za wszelkie skarby zdobyć
przepis, udało się ciocia Magda zostawiłam swój przepis swojej
córce, a ta bardzo chętnie się ze mną nim podzieliła (bardzo
dziękuję ciociu Mariolo). Buchty wyszły właśnie takie jakie
pamiętałam, do tego masełko, cukier i obowiązkowo jagody i jestem
w raju.
Dostałam jeszcze oryginalny przepis na
kluski z mięsem, które jadłam w przedszkolu, ale o tym już
niedługo :)
Polecam buchty, teraz będę korzystać
tylko z tego przepisu, wyszło około 18 średnich sztuk.